Zdarzyło się w naszej Bio_Arce, że dwie osoby kilka w przeciągu zaledwie trzech dni, dość mocno się poparzyły. Bezpośrednio wrzątkiem na skórę. Naprawdę nie wyglądało to ciekawie, już w pierwszych minutach po wypadku na skórze zaczęły pojawiać się zaczerwienienia i bąble. 

Po raz pierwszy w praktyce, w sytuacji awaryjnej mieliśmy okazję przetestować znany w teorii, naturalny sposób na opatrzenie poparzonej skóry. 
Sposobem na uniknięcie bolących bąbli jest szybkie zastosowanie na ranę…. białka z jajka!

Ponieważ zastosowanie białka w postaci płynnej bezpośrednio na ranie może być kłopotliwe - białko dość szybko spływa - dobrym pomysłem jest szybkie ubicie piany! Otrzymujemy wtedy substancję, która stale okrywa zaognione miejsce. To co spływa spod piany jest ciepłe - odebrało temperaturę ze skóry.




Część białka, która nie jest aktualnie położona na skórze, można schłodzić w lodówce, przez co jej działanie będzie bardziej skuteczne. Porcje piany zmienialiśmy na skórze co kilka minut.

Białko jest świetnym odbieraczem temperatury, co w sytuacji poparzonej skóry jest niezbędne. Czemu nie zwykła zimna woda? Temu, że woda nie ma struktury i składu białka, które działa na skórę regenerująco. 

Efekty są lepsze od tego co mogliśmy przypuszczać! Młody, poparzył sobie palce. W momencie gdy wkładałem mu rączkę do miski z białkiem bąble rosły w oczach. Było trochę płaczu, piana pracowała na ranach przez kilka godzin. Dzień po….. nie ma śladu!

Małżonka za to poparzyła sobie większą część uda. Sytuacja była podobna, tylko straty skórne mogły być większe. Pędząc pod prysznic i tam zalewających się wodą biadoliła, że bąble rosną!
Szybka akcja z białkiem załatwiła sprawę! Załatwiła na tyle sprawnie, że już następnego dnia można było skóry dotykać.
Przez tydzień jeszcze smarowała sobie niedoszłą ranę olejkiem z nagietka, na zmianę z dziurawcowym.

Skórka jak u niemowlaczka! Żadnych blizn czy brzydkich ran.

Babciny sposób działa!




Komentarze