O kopaniu ziemniaków

Zdaje się, że wykopywanie ziemniaków zamyka roczny cykl pracy w ogrodzie. Wykopki wieńczą dzieło. W ogrodzie dominują już szarości i zgaszone brązy, wydaje się, że wszystko jest brudne, martwe i gnije. Ale gdzieś pod tą burym kożuchem, na wytrwałego ogrodnika czeka cenna nagroda. Najfajniej jest gdy trafisz na gniazdo. Wbijesz szpadel głęboko w miękką ziemię, naciśniesz na trzonek i w górę wypłyną złote grudki. Jedna, druga, dziesiąta, mniejsza, większa, największa! Pyra trofeum! Złoto naszej czarnej ziemi!
Bo z kopaniem ziemniaków jest trochę tak jak poszukiwaniem złota. Nigdy nie wiesz na co trafisz i ile uda ci się wykopać. Cały skarb jest przed Tobą zakryty przez długie letnie miesiące. Nie podejrzysz. Dopóki nie wykopiesz nie dowiesz się ile Ci urosło. A kiedy już wykopiesz to nie możesz się nadziwić, że z takiego spłachetka, z takiej grządki co ją kapeluszem właściwie można nakryć już skrzynka się uzbierała, a drugie tyle jeszcze pewnie pod ziemią zostało. Ziemniaczki należy z ziemi wykopywać, uważać aby nie pociąć pyrek ostrym szpadlem. Zagłębiać go ostrożnie, raczej od strony gdzie już kopałeś, albo od krawędzi grządki. Potem cisnąć trzonek w dół i patrzeć jak wybucha gruda ziemi i ile tam w niej dobra urosło przez ostatnie kilka miesięcy.
Godzina pracy, może mniej. Ziemia miękka, wilgotna, czarna, soczysta. Gdzieniegdzie larwy zwinięte, dżdżownice dzielnie jeszcze pracują i użyźniają glebę ciepłą jeszcze w tej końcówce jesieni. Dzięki ręcznemu przekopaniu cała ta martwa, bura, brązowa masa organiczna zalegająca na wierzchu trafia pod spód, wszystko się miesza, składniki mineralne trafiają pod pierzynkę na zimę. Na wiosnę będzie w tym miejscu żyzna gleba gotowa do przyjęcia nowych sadzonek i rodzenia następnego pokolenia tego „jadalnego złota”. Dodatkowo przykryje się to jeszcze podściółką zabraną spod owiec, niech moknie, niech ścieka z niej wszystko co dobre, niech otuli tą grządkę przez długie i wietrzne zimowe noce.


  • Do lewej
  • Do środka
  • Do prawej
Usuń
kliknij, aby dodać opis
Nasza podobno najsławniejsza modelka zapytała ostatnio publicznie na łamach prasy: „Dlaczego w naszej szkole uczy się twierdzenia Pitagorasa a nie uczy się seksu? Ja twierdzenie Pitagorasa użyłam w życiu może raz.” To ja w takim razie zapytam: „Dlaczego w naszej szkole uczy się twierdzenia Pitagorasa a nie uczy się hodowania ziemniaków?” Z hodowania ziemniaków płyną same pozytywy. Dziecko uczy się, że warzywa rosną w ziemi, a nie w torebkach foliowych na półce marketów. Może zadziwić się tym codziennym, powszechnym cudem przemiany. Nauczyć czegoś o cyklach funkcjonowania świata, cyklach przemiany materii. O cudach powszednich.
Ludzie szukają cudów wokół siebie. Efektownych emanacji boskości w plamach oleju, czy zaciekach na murach, w cudownych uzdrowieniach czy nawróceniach, nie dostrzegając powszechnych cudów żywota powszedniego. Cudownej przemiany martwej materii czarnej ziemi w soczystą bulwę pełną składników mineralnych w formie odpowiedniej do przyswojenia przez człowieka.
Alchemiczna transmutacja* lub cudowna transsubstantancja* zachodzi codziennie wokół nas. W każdym źdźble trawy, w każdym liściu, w każdej bulwie ziemniaka powstającej z prochu. W naszym przypadku jest to proch pochodzący bezpośrednio z kuchni. Ze spalania drewna przy przygotowywaniu posiłków. I oto cykl obiegu węgla zamyka się w kulce małego ziemniaczka, wzrost liści w jego części nadziemnej wiąże ten straszny dwutlenek węgla. Ponadto przydomowa hodowla sprawi, że te ziemniaczki urosną na przerobionych lokalnie odpadach biologicznych, azotu dostarczy im nawóz kurzy, innych minerałów kompost wspomagany owczą podściółką. Nigdzie nie trzeba będzie ich wozić, pakować, chłodzić, przerzucać z miejsca na miejsca. Energia nie zostanie zmarnowana. Cykl obiegu materii, energii i wody zamknie się w granicach jednej działki. Świata dzięki temu nie uratujemy, ale może ktoś dostrzeże, że problemem w dzisiejszym świecie nie jest węgiel jako taki, tylko złe nim gospodarowanie.
Chcesz ratować świat? Hoduj ziemniaki! :)
*Transmutacja - w alchemii transmutacja oznaczała zmianę metali nieszlachetnych (najczęściej ołowiu lub rtęci) w złoto, co miał umożliwiać tzw. kamień filozoficzny[5]. W alchemii istniała zasada „równej wymiany”, co oznaczało, że zamieniając należy poświęcić coś o równej wartości, z pomocą kamienia filozoficznego możliwe miało być ominięcie zasady.
*Transsubstancjacja (łac. transsubstantiatio) lub przeistoczenie – w teologii katolickiej oznacza rzeczywistą przemianę substancji podczas Eucharystii: chleba (hostii) i wina w ciało i krew Jezusa Chrystusa.

Komentarze

  1. O takim warzywniku zawsze marzyłam. Móc podejsć do grządki i zjesć swoją marchewkę, rzodkiewkę czy nawet ugotować do obiadu własnoręcznie wyhodowanego ziemniaka. Mam nadzieje, że kiedys spełnie swoje marzenie. Zastanawiam sie tylko jakich środków ochrony uzywac aby ziemniaki nie chorowały. Czy waszym zdaniem takie https://www.syngenta.pl/uprawy/ziemniak/arcade-880-ec wystarczą? Z tego co czytam to w sieci mają bardzo odbre opinie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz